Recenzja Raportu “Przestrzeń życia Polaków”

Raport “Przestrzeń życia Polaków” przygotowany przez niezależnych ekspertów SARP wskazuje, jak wiele innych opracowań na niedociągnięcia w polskim planowaniu przestrzennym. Mamy więc kolejne podnoszenie zasadności wydawania decyzji o zabudowie, czy też problem zjawiska urban-sprawl. Wydaje się wręcz, że zjawisko rozlewania się miast jest największą bolączką polskich miast.

Od ponad 10 lat funkcjonujemy w ramach ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, a cały czas winę za chaos urbanistyczny, brak ładu przestrzennego zrzucamy na ustrój, z którym pożegnaliśmy się 25 lat temu. Stale mamy do czynienia z nowymi raportami dotyczącymi funkcjonowania miast, ich zagospodarowania i w zależności od opcji (architekci, przyrodnicy, NGO) są one bardziej lub mniej optymistyczne. Może warto wraz z publikacją Raportu zadać sobie pytanie, dlaczego tak a nie inaczej wygląda przestrzeń wokół nas? I wbrew pozorom odpowiedź jest bardzo prosta: wadliwa ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. A dlaczego?

Tak długo jak długo studium uwarunkowań i kierunków rozwoju przestrzennego (miasta, gminy), nie będzie miało mocy prawnej, tak długo będzie mieli do czynienia z dewastacją terenów zielonych pod intensywną zabudowę czy kwestią rozlewania się miast. Obecnie miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego (mpzp) ,,powinny” w swoich założeniach zgadzać się z ustaleniami studium. Powinny, ale nie muszą…

W tym miejscu wydaje się zasadne podniesienie pytania czy lepszym rozwiązaniem niż studium byłoby nadanie mocy prawnej opracowaniu ekofizjograficznemu danego obszaru. Wydaje się to zasadne z dwóch powodów: po pierwsze mówiąc o wdrażaniu zasad zrównoważonego rozwoju mówimy o konsensusie pomiędzy społeczeństwem, ekonomią i środowiskiem naturalnym, i to w sobie łączy właśnie opracowanie ekofizjograficzne. Posiadamy w nim zarówno zestawienie danych warunków środowiskowych (względnie uznawanych za stałe, co w perspektywie tworzenia wieloletnich programów rozwojowych wydaje się dużym ułatwieniem, gdyż nie wymaga ono ciągłych aktualizacji), takich jak wody, gleby (w tym nośność gruntów), jak również ocenę stanu środowiska przyrodniczego. Dzięki nadaniu mocy prawnej opracowaniu… można by było planować tak inwestycje, aby wybierać optymalne rozwiązanie na które pozwalają lokalne warunki środowiska z zachowaniem opłacalności inwestycji. Ponadto opracowanie daje możliwość monitorowania stanu środowiska przyrodniczego a tym samym możemy lepiej oceniać jak dane inwestycje oddziałują na środowisko naturalne, czy istnieje jeszcze możliwość zagospodarowywania danego terenu (obszaru).

W rekomendacjach zestawionych na końcu omawianego Raportu, uznaje się, że studium jest odpowiednim narzędziem do planowania przestrzeni wokół nas. Jak jest każdy z nas może zaobserwować… Kolejną istotną kwestią podniesioną w Raporcie…, a dokładniej w rekomendacjach jest zaniechanie wydawania decyzji o zabudowie, na obszarach, gdzie nie obowiązują mpzp. Jest to o tyle dziwne, że na wstępie Raportu czytamy, że zaledwie 25% powierzchni kraju pokryta jest mpzp. A więc przy obecnym tempie prac, za 30 lat będziemy mogli spokojnie powiedzieć, że cały kraj pokryty jest mpzp…

Sam proces tworzenia mpzp jest w dużej mierze niefunkcjonalny. To miasto (gmina), a dokładniej planiści (architekci) tworzą wizję rozwoju danego obszaru, a dopiero na końcowym etapie konsultacji (wyłożenie planu do publicznego wglądu), pozwala społeczeństwu (mieszkańcom) na zapoznanie się z nim i jego weryfikację. Co w praktyce oznacza, że jeśli plan dotyczy problemowego obszaru (duże zagęszczenie zabudowy jednorodzinnej, czy też obszar cenny przyrodniczy) pojawiają się tysiące wniosków o zmianę ustaleń i narasta odwieczny konflikt władza- społeczeństwo.

Kolejnym problemem jest tworzenie mpzp na potrzeby chwili, gdy dany inwestor planuje duża inwestycję, to albo opóźnia się przystąpienie do tworzenia mpzp, tak aby najpierw wydać decyzję o zabudowie, a następnie uwzględniając daną inwestycję przystąpić do uchwalania mpzp. Powoduje to podejrzenia o korupcję, ale przede wszystkim sprawia, że przestrzeń cały czas rozpatruje się w ramach pieniądza i zysków jakie można osiągnąć z danego terenu. Oczywiście jest to ważny aspekt ale nie jedyny jeśli chodzi o planowanie przestrzenne. Jednak warto zwrócić w tym miejscu uwagę, że w samych rekomendacjach do Raportu największą właśnie wagę przyłożono do finansów jednostek samorządu terytorialnego.

W tym miejscu warto wrócić o zagadnienia opracowania ekofizjograficznego i potrzeby (czy też nie) wydawania decyzji o zabudowie. Zakładamy hipotetycznie, że opracowanie ekofizjograficzne posiada moc prawną, a więc mamy dostępne warunki środowiska naturalnego, mamy wytypowane obszary na których możemy realizować daną inwestycję, a więc wystarczy tylko wydanie decyzji o zabudowie. I już… O ile prostsze rozwiązanie, a ile korzyści, z jednej strony mamy pewność, że dana inwestycja będzie opłacalna, a także uzyska społeczną akceptację, gdyż społeczeństwo na etapie tworzenia opracowania ekofizjograficznego zaakceptowało takie przeznaczenie danego terenu. Z drugiej strony mamy poszanowanie środowiska przyrodniczego, jego walorów, a tym samy wdrażamy zasady zrównoważonego rozwoju. A nieocenioną korzyścią jest czas, który zyskujemy, gdy decyzja o zabudowie (zgodna z ustaleniami opracowania ekofizjograficzego), jest wydawana przez Urząd, a my możemy przystąpić do realizacji.

Oczywiście jest to duże uogólnienie, ponieważ w opracowaniu obszary przeznaczone pod nowe inwestycje powinny być szeroko dyskutowane zarówno wśród społeczności lokalnej, władz i architektów. I to właśnie w decyzji o zabudowie powinny zostać umieszczone wszystkie parametry dotyczące zarówno samego budynku (budynków) jak też zagospodarowania najbliższej okolicy.

Dotykamy w tym miejscu chyba najważniejszej ze spraw jeśli chodzi planowanie przestrzenne w Polsce. A mianowicie kwestię dialogu, konsultacji pomiędzy różnymi grupami interesariuszy. Nie potrafimy w dalszym ciągu wypracować wspólnego stanowiska jeśli chodzi o interesy władz, inwestorów i samych mieszkańców. To właśnie może w tym tkwi największy problem przestrzeni w której żyjemy. Albo obchodzi nas tylko i wyłącznie ,,nasz” teren ogrodzony, z monitoringiem, ewentualnie nie zgadzamy się na nic jeśli pochodzi o władzy, tak dla zasady. Jeśli chodzi o planistów i inwestorów mamy podejście, że,, my wiemy lepiej”. I taki kocioł mamy od ponad 10 lat. Może właśnie tutaj warto położyć nacisk, że gdy przystępujemy do opracowywania jakiejś koncepcji planistycznej warto zaprosić inne grupy zainteresowanych użytkowaniem tego obszaru, tak aby mogli poczuć się współtwórcami danego obszaru. I może wtedy nie mielibyśmy pięknie zrewitalizowanych ulic, placów, które świecą pustkami, bo nie spełniają swoje funkcji w oczach mieszkańców.

Reasumując chyba już wszyscy zainteresowani planowaniem przestrzennym zdają sobie sprawę, że sytuacja nie jest najlepsza, i chyba nie warto prosić o kolejną dyskusję nad zagadnieniami zawartymi w Raporcie.. Przez ponad 10 lat trwa debata i to już najwyższy czas aby podjąć realne działania, a więc podjąć prace legislacyjne mające na celu zmianę ustawy o planowaniu  i zagospodarowaniu przestrzenny.

Link do Raportu http://www.sarp.org.pl/pokaz.php?id=1908

Powyższy tekst jest recenzją Adama Górskiego dotyczącą Raportu "Przestrzeń życia Polaków" przygotowanego przez SARP.