Przypadek jednego placu, czyli rewitalizacja Placu Nowy Targ we Wrocławiu

Twórcy są poniekąd omnipotentni. Jak poeta zamienia tusz na poezję, tak projektant wpierw na białej połaci papieru może urzeczywistnić wszystko. Ma bowiem absolutną dowolność w wyborze rozwiązania postawionego przed sobą zadania. Oczywiście, nie żyjemy w świecie idealnym, więc oprócz praw fizyki ograniczają naszą „wolność twórczą” jeszcze inne rozmaite czynniki jak choćby założenia koncepcyjne czy budżet, a jeśli mówimy o projektowaniu przestrzeni urbanistycznych – także plany miejscowe, uwarunkowania przestrzenne, społeczne i klimatyczne. Jednakże, mimo to – projektant wciąż jest omnipotentny. Wciąż w tych wyznaczonych ramach może stworzyć wszystko, co i jak zechce[1]. Tworząc przestrzeń publiczną możemy dać ludziom to, co chcemy im dać. To olbrzymie pole możliwości, ale także wielka odpowiedzialność. Jak zrobić Coś z niczego? Coś, aby było Czymś, zapadało w pamięci i wzbudzało… no właśnie, co? Szacunek, podziw, sympatię, zadowolenie, dumę? Możemy tu mówić o trzech pytaniach: kto jest odbiorcą, co mam wykonać i jak to wykonać. I w podanej powyżej kolejności powinniśmy je rozpatrywać.

Plac Nowy Targ we Wrocławiu. Źródło: www.wroclaw.pl

Plac Nowy Targ we Wrocławiu, źródło: www.wroclaw.pl

W tym artykule chciałabym przedstawić kilka istotnych właściwości, na które warto zwracać uwagę projektując przestrzeń architektoniczną lub urbanistyczną. Pozwolę sobie wziąć „na warsztat” zrewitalizowany pl. Nowy Targ, ponieważ w ostatnim czasie prowadziłam badania związane z percepcją tego obszaru.

Wrocławianie nową odsłonę placu zobaczyli po raz pierwszy na żywo w sierpniu 2013 roku. Nowa realizacja, związana z budową podziemnego parkingu pod placem, zakładała „lifting” wcześniejszego układu posadzki (szarych kwadratów w układzie czarnej siatki), postawienie mebli miejskich – pierwszych we Wrocławiu leżaków oraz ławek wzdłuż pierzei placu, stojaków rowerowych, oświetlenia i dosadzenie drzew w donicach, a także wybudowanie pawilonów wejścia/wyjścia z parkingu. Na ten moment w magistracie zawieszono budowę małego pasażu handlowego oraz zrezygnowano z budowy fontanny, które również miały znaleźć swoje miejsce na placu.

Po zdjęciu metalowego płotu odgradzającego wcześniejszy plac budowy po raz kolejny, tak jak wcześniej po rozstrzygnięciu konkursu na tę realizację, Internet zalała fala komentarzy i opinii na temat Nowego Targu – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Sama realizacja została doceniona przez środowiska architektów i uzyskała prestiżowe nagrody. Jednakże już sama ilość opinii wskazuje na bardzo istotną rzecz – zainteresowanie. Wrocławianie byli ciekawi i chcieli, aby na placu coś się wydarzyło, aby coś go zmieniło, aby tak naprawdę zaistniał. Poniekąd tak naprawdę, by zaistniał dla nich po raz pierwszy jako Miejsce. Samo przebywanie w jakiejś przestrzeni i samo istnienie przestrzeni fizycznej, nie powoduje, że staje się ona miejscem, rozumianym jako konstrukt materialno-społeczny, czyli produkt relacji społecznych[2]. Dopiero użytkowanie związane z wytwarzaniem relacji społecznych, nadawanie znaczeń, tożsamości i tworzenie historii sprawia, że jakiś obszar staje się dla nas miejscem. Wcześniej Nowy Targ takiej roli nie spełniał.

W stosunku do Nowego Targu jego obraz jako Miejsca w rozumieniu socjologicznym może być dyskusyjny. Odnoszenie się do historycznych uwarunkowań i pamięci Neues Markt z czasów, gdy istniało jeszcze Breslau, nie wydaje się do końca ideą trafioną, ponieważ w świadomości większości mieszkańców i potencjalnych użytkowników obecnego Nowego Targu nie istnieje reprezentacja poznawcza koherentna z obrazem i funkcjami miejsca sprzed prawie już 100 lat. Badania prowadzone przez Marię Lewicką (2012) dowodzą, że pamięć historii Wrocławia dotyczy głównie wydarzeń z okresu po II WŚ – ponad 65% wymienianych przez badanych wydarzeń przypada na okres po 1945.

Dla większości wrocławian Nowy Targ jest więc jedynie obszarem na mapie lub fragmentem tkanki miejskiej, którego… nie ma. Który nic nie znaczy i nic sobą nie wnosi, pomimo tak korzystnej lokacji i bliskiej odległości do wielu kluczowych punktów życia miejskiego (Rynku, Uniwersytetu, Hali Targowej, Ostrowa Tumskiego itd.). Nowy Targ nie ma jednak do zaoferowania czegoś, co sprawiłoby, że stanowiłby istotny punkt dla mieszkańców miasta. I nie chodzi tu jedynie o brak lokali usługowych. W większości wrocławskich parków brakuje nawet toalety publicznej, a jednak mieszkańcy chętnie spędzają tam czas. Oczywiście plac to nie park, ale też nie potrzeba kawiarni by chcieć spędzać czas w przestrzeni publicznej.

Ludzie znali Nowy Targ, na którym nic nie było. Obecnie istnieje nowoczesna przestrzeń architektoniczna, na której zdaniem wielu z nich nadal nic nie ma, albo raczej jest ładnie opakowaną wersją niczego. Z czego mogą wynikać takie opinie?

Projekt przestrzeni wzbudza w odbiorcach (użytkownikach) określone reakcje, związane nie tylko z kulturowymi i społecznymi kontekstami, ale także z biologicznymi uwarunkowaniami, w tym poznawczymi, naszego gatunku. Tak samo jak postrzegając ludzi wyrabiamy sobie na ich temat już od pierwszego wrażenia pewne opinie i częstokroć odnosimy się wobec nich zgodnie z oceną zeń wynikającą, tak samo dzieje się w przypadku innych kategorii obiektów niż ludzie. Także w odniesieniu do przestrzeni urbanistycznych. Zapoznając się z nimi (bezpośrednio lub pośrednio poprzez mapy, zdjęcia, filmy czy opisy) wytwarzamy reprezentacje mentalne zwane mapami poznawczymi. Na obraz tych reprezentacji wpływa wiele czynników, zarówno psychologicznych samych użytkowników przestrzeni, jak i formalnych, związanych z cechami przestrzeni. Układ i rozmieszczenie obiektów (np. budynków), kolorystyka, materiały, odległości miedzy obiektami – te wszystkie właściwości są percypowane przez nasze zmysły i składane w spójny obraz, którym posługujemy się podczas różnych operacji umysłowych, np. planując nawigację przestrzenną. Jeśli cechy formalne przestrzeni sprawiają, że łatwo topografię zapamiętać, poruszać się weń i przezeń nawigować, mówimy, że przestrzeń jest czytelna. Zgodnie z koncepcją Lyncha (1960, 2012) cechą istotną dla wytworzenia adekwatnej reprezentacji poznawczej przestrzeni – ergo cechą środowiska dobrze zaplanowanego – jest czytelność rozumiana jako zbiór właściwości, dzięki którym daną przestrzeń łatwo zapamiętać i nawigować się weń. Miejsca czytelne postrzegane są bardziej pozytywnie przez użytkowników oraz chętniej spędzamy w nich czas. Przestrzenie nieczytelne są dla naszego umysłu trudne do rozszyfrowania i odtworzenia – są zbyt proste lub zbyt skomplikowane, aby móc wytworzyć ich spójny obraz. W wyniku czego staramy się takich miejsc raczej unikać i przebywać w nich tylko w wypadku pewnej konieczności.

W prowadzonych przeze mnie badaniach w marcu 2014, wrocławianie mieli oceniać na pięciostopniowej skali różne aspekty czytelności wybranych obszarów urbanistycznych we Wrocławiu – w tym Nowego Targu. Uzyskana przez NT średnia – 3,9 jest najniższą dla wszystkich miejsc w sposób statystycznie istotny. Trend ten utrzymywał się dla każdego z 6 pytań.

W innych badaniach w listopadzie 2014 r. prosiłam wrocławian o narysowanie mapy szkicowej różnych obszarów miasta. Jedną z metod „dotarcia” do obrazu przestrzeni oczami jej użytkowników są rysunki map szkicowych danego obszaru. Rysunki te są odzwierciedleniem mapy poznawczej czyli umysłowej reprezentacji danego obszaru, wytworzonej przez danego człowieka poprzez styczność z daną przestrzenią (bezpośrednio lub pośrednio poprzez mapy, zdjęcia, opisy itp.) (szerzej na ten temat np. Stryjewska i Janda-Dębek, 2012). Zawartość map poznawczych – oznaczone na nich elementy oraz błędy w tych mapach (rozumiane jako niezgodności z faktycznym obrazem przestrzeni w sensie kartograficznym) są istotnym źródłem informacji o tym, jak „widziana”, „zapamiętywana” i „rozumiana” jest przestrzeń przez jej użytkowników W przypadku Nowego Targu często spotykałam się z komentarzami „Po co to mam rysować, tam nic nie ma”. Niemniej jednak uzyskałam prawie 50 map.

  • 6 osób narysowało zupełnie inny plac.
  • Z pozostałych 40 rysunków, na 4 nie ma nic – narysowano jedno skrzyżowanie lub pusty kwadrat placu, nie zaznaczając jakichkolwiek obiektów.
  • Na pozostałych 36 rysunkach jedynie 3 oddają dość wiernie faktyczny obraz placu (zostały one narysowane przez architektów, którzy znają projekt i interesowali się nim).
  • Pozostałe 33 rysunki przedstawiają mniej lub jeszcze mniej wiernie obraz placu. Załączam kilka poglądowych fotografii.

Co nam mówią uzyskane mapy?

  • Wrocławianie kojarzą pl. Nowy Targ z: betonem, parkingiem i leżakami.
  • Jednakże co ciekawe i istotne – rozmieszczenie przestrzenne obiektów nie ma żadnego wzorca – są one ułożone geometrycznie zgodnie z wymyślonym przez badanego wzorcem, albo też jedynie oznaczone etykietą – dla pokazania iż one tam są, ale gdzie dokładnie nie wiadomo. Jest to ciekawa obserwacja, ponieważ na wizualizacjach i zdjęciach placu dokładnie widać geometryczny i przemyślany układ mebli miejskich i pawilonów parkingu. Pomimo to w oczach wrocławian po prostu są tam jakieś ławki, ale gdzie i dlaczego, tego już nikt dokładnie nie wie.
  • Pojawiają się etykiety „ławki dla żuli”, „kupa betonu i ławki z betonu”. Co ciekawe – także w licznych artykułach w internecie znaleźć możemy stwierdzenie, iż ławki są betonowe lub metalowe, podczas gdy w rzeczywistości są one drewniane (niedowiarkom polecam przejść się i sprawdzić organoleptycznie – można postukać oraz zobaczyć, bo grafitowa farba zaczyna już odchodzić i na wierzch wychodzi nic innego tylko drewno). Nie chodzi tu jednak o zwalczanie mitu betonowych ławek, a jedynie zwrócenie uwagi, że w świadomości wrocławian ławki na Nowym Targu są betonowe/metalowe lub też po prostu nieprzyjazne. Wersja betonowa wpasowuje się bardziej koncepcję całego placu – szarej posadzki, ciemnych minimalistycznych i kanciastych mebli. Beton bardziej pasuje do schematu poznawczego – zimnej obojętnej i martwej przestrzeni, niż ciepłe drewno.

Ludzki mózg ma tendencję do domykania i dopasowywania informacji w taki sposób, aby pasowały do całości. Gdy coś nie pasuje – informacje pomija, gdy informacji brakuje – dorabia je zgodnie z wiodącą ideą użytkowanego schematu poznawczego. Dlatego też ławki stały się betonowymi, jeszcze bardziej pogrążając Nowy Targ w wizji miejsca nie dla ludzi.

  • Rysunki są puste, pozbawione nazw; badani też nie mieli wiele do powiedzenia w wywiadach dotyczących analizy ich rysunków.

Niektóre przestrzenie posiadają naturalne dominanty architektoniczne lub znaczeniowe, które budują ich tożsamość. Niektóre o swoją tożsamość muszą walczyć. Żeby jednak miała ona szansę się wytworzyć, konieczne jest alby pojawili się tam ludzie, którzy opowiedzą jej historię.

Czego jednak potrzeba, aby przyciągnąć ludzi? Bardzo wielu czynników. Jednym z nich jest… dać im gdzie usiąść.

Jak mówi znane porzekadło, człowiek podobno potrafi się do wszystkiego przyzwyczaić. I do każdych warunkach zaadoptować, wszak od czego jest kreatywność. Jednakże pewne formy ukształtowania przestrzeni dają większe możliwości adaptacji oraz czynią ją łatwiejszą. Inne natomiast swoją konstrukcją, wyglądem i organizacją przestrzenną stawiają na tyle dużo barier, iż brakuje impulsu, by wzbudzić chęć do podjęcia wyzwania i pozostania w przestrzeni. Jeszcze całkiem niedawno dzieciakom dla spędzenia świetnie popołudnia wystarczył kawałek chodnika i kilka kapsli albo starej cegłówki, którą można było narysować na betonie klasy. Obecnie stawiamy przestrzeni publicznej coraz wyższe wymagania, aby mogła konkurować z tak łatwo dostępnymi formami spędzania czasu niewymagającymi oderwania oczu od monitora komputera. Czym innym jest obraz, na który patrzymy, a czym innym przestrzeń, w której mamy spędzać czas. Jak wygląda nasz modelowy plac?

Na Nowym Tagu mamy 20 leżaków. Ułożone są w formie kwadratu. Mają one 70 cm szerokości i 175 cm długości, ustawione są od siebie w odległości 430 cm, długość wezgłowia 80 cm. Odnosząc się do teorii proksemiki (Hall, 1997), znając tylko te wymiary można jednoznacznie stwierdzić, że taka organizacja przestrzeni nie będzie raczej sprzyjać aktywnemu nawiązywaniu kontaktów lub chęci spędzania wolnego czasu z przyjaciółmi na rozmowach.

Analizując układ mebli miejskich pod kątem możliwych zachowań, jakie w nim mogą nastąpić, należy pamiętać o dwóch aspektach naszego funkcjonowania w przestrzeni: terytorializmie i dystansie fizycznym. Wielość i różnorodność kontaktów społecznych spowodowała, że ludzie w czasie swojego rozwoju wypracowali szereg zasad i reguł obowiązujących w trakcie podejmowania interakcji, związanych z tym w jakich odległościach w jakich sytuacjach wobec innych ludzi się lokujemy oraz jak traktujemy przestrzeń, w której przebywamy.

Przestrzeń publiczna jak sama nazwa wskazuje – przynależy do wszystkich, jednakże takie obiekty jak meble miejskie można wliczyć to tzw. terytorium pośredniego – czyli wchodzącego w nasze posiadanie w czasie, gdy ich używamy (tak samo jest z „naszym stolikiem” w kawiarni). Możemy użytkować ją dzieląc ją z innymi, ale jednocześnie czasowo bierzemy ją w posiadanie i traktujemy jak swoją. Dlatego też normy związane z dystansem wobec innych ludzi, zapewniające nam poczucie prywatności są bardzo istotne. Odległość do 45 cm (na wyciągniecie ręki) związana jest z naszym dystansem intymnym i naruszanie go odbierane jest przez naszą podświadomość jako ingerencja w nasze sprawy, dlatego też nie dopuszczamy postronnych ludzi tak blisko siebie poza wyjątkowymi sytuacjami, w których zagęszczenia nie da się uniknąć (np. tłok w komunikacji miejskiej). Dla możliwości swobodnego rozmawiania przyjmujemy dystans osobniczy (0,75 do 1,2 m). W tej odległości nie ma już znacznych skrótów perspektywicznych przy patrzeniu na drugą osobę. Dobrze słyszymy też swój głos. Jeśli rozmawiamy z kimś mniej nam bliskim – zachowujemy dystans społeczny 1,2-2,1 m. Z takiej odległości możemy ze sobą swobodnie rozmawiać nie podnosząc głosu i widzieć się dobrze, nie czujemy także zagrożenia lub ujmując to innymi słowami – dyskomfortu związanego z naruszaniem naszego terytorium. Odzwierciedlenie tych zasad możemy zaobserwować np. patrząc na ludzi na parkowych ławkach.

Jak się ma więc układ leżaków na Nowym Targu do opisanych powyżej zasad? Leżaki są na tyle wąskie, że nie da się usiąść obok siebie tak, aby obie osoby mogły się opierać o wezgłowie. Siadając w innym układzie – niemożliwe jest oparcie się, co wiąże się ze zmęczeniem, a przez to – spędzeniem krótszego czasu. Wychylenie i długość wezgłowia utrudnia także możliwość rozmowy, gdy jedna z osób wpółleży, a druga siedzi. Odległość między leżakami także uniemożliwia swobodną rozmowę. Jeśli więc grupa 6 młodych ludzi miałaby ochotę usiąść i porozmawiać – na pl. Nowy Targ nie znajdą odpowiedniej do tego przestrzeni ani przy leżakach, ani przy ławkach stojących pod drzewami (których jest tam całkiem sporo). Pozostałe ławki mają długość 180 cm i głębokość 45 cm, co pozwala na wygodne rozlokowanie się jedynie 2 osobom. Odległość miedzy nimi – 1 kwadrat posadzki, zaledwie kilka metrów. Nawet jeśli w skali projektu jest to układ zgrabny i estetyczny, w ludzkiej skali – w skali poznawczej – nic on sobą nie mówi, bo odległości te świadczą o obcości, braku relacji między dziejącymi się tam rzeczami ponieważ dystansu nie da się skrócić („ławki panie nie przesuniesz, a wstać i podejść, żeby zagadać to już tak bardzo oficjalnie i raczej się na to nie zdobędziesz, bo to zobowiązuje, bo to ryzykowne”)[3]. Odległość fizyczna w przestrzeni między ludźmi dotyczy emocjonalnego zaangażowania w zależność (Reykowski, 1986), możemy ją dowolnie skracać lub wydłużać w zależności od relacji interpersonalnej, a także wyraża jak jednostka interpretuje sytuację (odległość znaczeniowa) (Kurcz, 1966).

Projektując układ mebli miejskich lub innych obiektów w przestrzeni poniekąd kreujemy potencjalne możliwe i niemożliwe sytuacje, jakie się tam będą mogły wydarzać. Możemy dać ludziom szanse na wspólne spędzanie czasu lub też pozbawić ich tej możliwości. Na rzymskiej Spagnii nie ma zbyt wielu sklepów czy lokali usługowych (nie licząc oczywiście bardzo drogich butików znanych projektantów mody). Są jednak ogromne schody, stwarzające okazję do siadania w nieskończonych kombinacjach osobowych i m.in. dlatego jest to jedno z ulubionych miejsc spotkań rzymian, w którym lubią spędzać czas i gdzie najciekawszym, na co można patrzeć są ludzie. Nowy Targ okoliczną architekturą „nie powala”, jeśli mogę tak to ująć. Jednakże jego lokalizacja sprawia, że wokół przemieszcza się bardzo wielu ludzi. Mogą go minąć, mogą na nim na chwilę odetchnąć, ale czy tak naprawdę mogą na nim w jakikolwiek sposób być?

Inny argument – przed leżakami miała być fontanna. Wtedy istniałaby możliwość iż jedna osoba leży na leżaku, a jej rozmówca siedzi na krawędzi fontanny. Cóż, jako psycholog poniekąd jestem oswojona z kozetkami, ale nie wyobrażam sobie prowadzenia tego typu rozmów w przestrzeni publicznej. Ponadto nawet jeśli ktoś miałby siedzieć na skraju fontanny, a druga osoba na skraju leżaka to odległość miedzy nimi wynosiłaby i tak ponad 2 m (odległość od skraju leżaka do przewidywanego murku fontanny wynosi 2,40 m) i stosuje się ją w raczej w dość formalnych sytuacjach, a nie przy luźnych pogawędkach w czasie wolnym.

Brak fontanny i duże odległości stwarzają jednak pewną inną istotną potencjalność – doskonałą scenerię do performance’ów. Może to jest dobra droga dla obecnie zagospodarowanego placu?

Projektując układ mebli miejskich warto więc zwrócić uwagę co chcemy osiągnąć – jakiego typu przestrzeń dać ludziom. Czy kształtowany przez nas plac ma być jedynie miejscem przechodnim, ewentualnie chwilowego, kilkuminutowego postoju czy też miejscem, które ma stać się przyczółkiem, dającym możliwość do inicjowania nowych wydarzeń i tchnienia życia, kreatywności i nieskończonej ilości interakcji społecznych. Może i takie meble ładnie kontrastują i wyglądają na wizualizacji, ale pytanie brzmi czy my mamy tworzyć przestrzenie estetyczne czy użyteczne, które ponadto są estetyczne?

Oczywiście można się powoływać na budżet – więcej ławek oznacza większe koszty. Jaki jest jednak sens topienia jakichkolwiek pieniędzy w coś, co nie ma określonej funkcji? Oczywiście można twierdzić, że ludzie na Nowy Targ nie przyjdą, bo nie ma tam kawiarni czy innych usług. Niemniej jednak w okolicy jest trochę sklepów oraz Hala Targowa, gdzie można sok/bułkę/loda kupić i usiąść sobie na pogaduchy.

Skoro w planie miejscowym Nowego Targu nie przewidziano więcej drzew mogących dać cień, może należało stworzyć całkowicie inną koncepcję mebli miejskich? Nie szukając przykładu spoza naszego kraju, niezwykle ciekawą koncepcję mebli miejskich dla placu pozbawionego zieleni możemy znaleźć w Międzyzdrojach, gdzie zastosowano zadaszone wiaty o różnorodnym, geometrycznym układzie siedzisk, umożliwiających rozmaite formy użytkowania. Na Nowym Targu jest sporo drzew, jednakże ich zepchnięcie na bok w rozumieniu mentalnym – główny układ placu znajduje się w jego centrum: leżaki, pawilony parkingu i temporalnie występujący tam jarmark – dzieją się w obrębie „betonowej pustyni”. Drzewa nikną przez to i często w ogóle nie figurują w mapie poznawczej wrocławian – ego: oni nawet nie wiedzą, że one tam są. Drzewa dosadzone w donicach nie posiadają przy sobie żadnych ławek czy takiej konstrukcji donic, która umożliwiałaby by usiąść „pod drzewkiem” – nadal więc w obrazie umysłowym Nowy Targ kojarzy się z betonem, gorącem i nieprzyjaznym obszarem do spędzenia nań choćby chwili czasu.

Oczywiście, że możemy mieć bardzo wiele „ale”, których wagi nie podważam. Brak lokali usługowych, brak większej liczby drzew, brak fontanny, ograniczenia budżetowe. Tak, to istotne kryteria. Jednak mimo tych ograniczeń projektant wciąż jest omnipotentny i może zaprojektować wszystko, co chce. Pytanie brzmi: co chce zaprojektować? Co chce dać ludziom? Czego ci ludzie chcą? Jednakże odpowiadając na te pytania czasem trzeba zejść o poziom niżej, nie tylko do fizycznych wymiarów człowieka, jak średni wzrost, ale także do poznawczych uwarunkowań, które sprawiają, że pewne rzeczy nam odpowiadają, a inne nie. To trochę tak, jak z krążącą parę lat temu po sieci obserwacją, ze największe hity muzyczne opierają się na 4 akordach w odpowiedniej kolejności. Pomimo stosowania wciąż tej samej zasady – każdy z tych utworów jest całkowicie inny. Dlaczego by nie wykorzystać takich building blocks w projektowaniu? Czytelność, schematy poznawcze, terytorializm i dystanse. Niech nasza praca nie będzie tylko wyrazem naszej fantazji, ale i gestem sympatii i wdzięczności dla ludzi. Wykorzystajmy swój potencjał do projektowania potencjalnych historii i zdarzeń, które mogą mieć potencjalną szansę się wydarzyć.

 Galeria szkiców-ilustracji do artykułu:

Skromny wybór literatury dla zainteresowanych, zwany zazwyczaj bibliografią:

  • Lewicka, M. (2012). Psychologia miejsca. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR
  • Auge, M. (2013). Nie-miejsca. Wprowadzenie do antropologii hipernowoczesności. Warszawa: PWN.
  • Lynch, K. (1960). The Image of the City, Massachusetts Institute of Technology and the President and Fellows of Harvard College
  • Hall, E. (1997). Ukryty wymiar. Warszawa: MUZA S.A.
  • Gehl, J. (2009). Życie miedzy budynkami.
  • Stryjewska, D., Janda-Dębek, B. (2013). Mental Representaions and Cognitive Maps in Humans a Review of Research and Theory. Polish Journal of Applied Psychology, 11, 83-106.
  • Reykowski, J. (1986). Motywacja, postawy prospołeczne a osobowość. Warszawa: PWN.
  • Kurcz, I. (2004). Psychologia języka i komunikacji. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR

[1] Jeśli drogi Czytelniku w tym momencie uważasz już, że nie mam racji i nie znam realiów, wybacz, pochodzę z pokolenia wychowanego na Mac Gyverze i wierzę, że zawsze da się zrobić nie tylko coś z niczego, ale przy tym – funkcjonalnego. A u podstaw tego procesu leżą wiedza i pomysłowość w poszukiwaniu funkcjonalnych rozwiązań spełniających wszystkie kluczowe kryteria.

[2] Odsyłam do Auge, 2010.

[3] Wiele na ten temat napisał w sposób absolutnie doskonały Jan Gehl w swojej książce „Życie między budynkami”, nie będę więc powtarzać się za mistrzem, a jedynie odsyłam nieznających a zainteresowanych tej do doskonałej pozycji.

Autorem tekstu jest Dominika Stryjewska.