AKTUALNOŚCI

Pomorska Kolej Metropolitalna: Jak NIE organizować transportu miejskiego

Na naszej stronie zajmujemy się głównie tematami przestrzeni i miast, jednak podejmujemy także tematy związane z transportem w miastach, szczególnie gdy te mają wpływ na zachowania komunikacyjne mieszkańców. Dziś przedstawimy przykład wprowadzania błędnych rozwiązań na przykładzie nowej linii kolejowej PKM w Trójmieście.

Pomorska Kolej Metropolitalna to nowa, dwutorowa linia, która już niedługo połączy stację Gdańsk Wrzeszcz ze stacją Gdańsk Osowa. Powstaje na bazie działającej przed wojną tzw. „kolei kokoszkowskiej”. Jest największą inwestycją infrastrukturalną województwa pomorskiego – jej koszt wynosi ponad 700 milionów złotych. 31 maja 2010 roku Sejmik Województwa Pomorskiego powołał spółkę PKM S.A., w celu przygotowania i realizacji projektu Pomorskiej Kolei Metropolitalnej. W zamierzeniach na budowanej linii kursować miały pociągi zarówno miejskie jak i regionalne. Pociągi z Gdyni do Gdańska miały kursować z częstotliwością kilkunastu minut, zatrzymując się po drodze między innymi przy trójmiejskim porcie lotniczym. Uzupełnione byłyby pociągami z Kaszub (Kartuz i Kościerzyny). Mówiło się też o dalszych etapach inwestycji: zarówno o rozwoju kolei w regionie jak i w samym Trójmieście, między innymi doprowadzenie linii do lotniska Gdynia-Kosakowo przez gęsto zamieszkane dzielnice północne miasta. PKM miała być nową jakością w trójmiejskim transporcie miejskim, jednak pojawiły się informacje które nasuwają pytania o sens jej budowy.

Trojmiasto PKM

Pierwsze błędy

Za pierwszy błąd uznać można samo stworzenie PKM – nie jako inwestycji infrastrukturalnej, ale jako produktu. Wewnątrz-trójmiejski oraz pomorski transport kolejowy opiera się dziś głównie na przewozach SKM. Warto więc zapytać się o zasadność budowania nowego produktu „od zera”, co oznacza większe koszty zarówno ze strony zakupu i utrzymania pojazdów ale też liczby zatrudnionych osób. Następstwem rozdziału PKM z SKM była rezygnacja z wpięcia nowych torów w istniejącą linię 250, po której poruszają się pociągi Szybkiej Kolei Miejskiej. Oznaczało to brak postojów na stacjach Gdańsk Zaspa, Politechnika i Stocznia. To samo stało się przy wpięciu linii Gdynia-Gdańsk Osowa – brak jej połączenia z SKM oznacza pomijanie przez pociągi stacji na gdyńskim Wzgórzu, Grabówku oraz Leszczynkach. Podział produktów został ostatecznie umocniony decyzją o braku elektryfikacji na linii PKM, co oznacza wymóg zakupu nowych pociągów spalinowych. W ramach PKM nie będą mogły poruszać się obecne pojazdy SKM.

Rozdział ten nie przeszkadzał jednak lokalnym władzom w projekcie. Pomimo ww. błędów cieszył się on poparciem społecznym mieszkańców, którzy oczekiwali nowej jakości w poruszaniu się z dzielnic „górnego tarasu” oraz w dojeździe do lotniska. Spółka PKM chętnie organizowała różnego typu wydarzenia promujące inwestycje – dni otwarte, konferencje prasowe, wycieczki po terenie budowy. Co chwila w sieci pojawiały się zdjęcia i filmy, między innymi z przelotu drona nad tworzoną linią kolejową.

Jednak kilkaset milionów złotych wydane na budowę linii oraz na promocję inwestycji mogą pójść na marne.

Częstotliwość PKS-u

W dzisiejszym internetowym artykule w trójmiejskiej części portalu gazeta.pl pojawiła się informacja o planowanych częstotliwościach kursowania pociągów. Na miejskim odcinku kolei między Gdynią a Gdańskiem Wrzeszczem wynosić ona będzie 60 minut. Raz na godzinę przez linię przejeżdżać będą pociągi regionalne. Dodatkowo raz na godzinę kursować będzie pociąg z Wrzeszcza do gdańskiego lotniska.

Warto zaznaczyć, że wszystkie pociągi kończyć mają kursy na stacji Gdańsk Wrzeszcz, a więc nie dojadą do centrum miasta. Aby przesiąść się w pociąg SKM i podjechać kolejne stacje do Politechniki, Gdańska Głównego czy Gdańska Śródmieście, podróżny będzie musiał skasować oddzielny bilet dla innego przewoźnika. Innym pytaniem które tu się nasuwa jest sens budowy bezkolizyjnego wpięcia w linię dalekobieżną – skoro wszystkie pociągi kończyć mają na stacji Gdańsk Wrzeszcz to niepotrzebna była budowa wiaduktu dla relacji Gdańsk Główny->Gdańsk Lotnisko.

Aktualizacja 30.10.2014: Marszałek Województwa Pomorskiego przekazał dziś informację odmienne od wczorajszych zapowiedzi jego zastępcy. Pociągi na trasie Gdańsk-Gdynia będą kursować co 30 minut. Z taką samą częstotliwością kursować będą pociągi z kierunku Kaszub.

Osowa straci, P&R nie zadziała

Kolej miała być nową ofertą dla mieszkańców dzielnicy Osowa, dzięki której nie byliby zmuszeni do korzystania z samochodu. Początkowo na terenie tej dzielnicy miały znajdować się dwie stacje – jedna na wysokości ulicy Kielnieńskiej – jest to jedna z tras wlotowych do Gdańska od strony Kaszub, oraz w miejscu obecnej stacji Gdańsk Osowa. Pierwsza z nich miała stanowić punkt przesiadkowy na zasadzie parkuj i jedź. Mieszkańcy okolicznych miejscowości w gminie Żukowo i Szemud, a w przyszłości przyjeżdżający drogą S6 od strony Szczecina mieliby zostawiać tam swoje pojazdy i przesiadać się na PKM. W dzielnicy kursuje obecnie jedna linia autobusowa, która co 30 minut jedzie bezpośrednio do Śródmieścia, oraz trzy linie autobusowe (również co 30 minut), którymi dotrzeć można do sieci tramwajowej oraz linii SKM w dzielnicy Oliwa.

Już od pewnego czasu wiadomo, że zamiast dwóch stacji, w dzielnicy funkcjonować będzie jedna. Nie powstanie stacja przy drodze wojewódzkiej nr 218, jedyną zostanie więc Gdańsk Osowa. Dzisiejsza informacja o podanych częstotliwościach to kolejny cios w sens PKM w tej dzielnicy – pociągi będą tam się pojawiać co godzinę. Mieszkańców może słusznie niepokoić fakt, że wraz z uruchomieniem połączenia kolejowego do Wrzeszcza przestanie kursować linia 210 i stracą możliwość bezpośredniego dojazdu do centrum miasta.

Podobna sytuacja będzie dotyczyć stacji Gdynia Wielki Kack. Władze Gdyni już dziś otwarcie mówią, że przy takiej częstotliwości PKM nie będzie stanowiła żadnej oferty komunikacyjnej w mieście.

Wicemarszałek: „pasażerów musimy zdobyć, pokazać, że kolej jest i że jeździ”

W wypowiedzi dla gazeta.pl wicemarszałek województwa pomorskiego, Ryszard Świlski mówi: „Rozkład, o którym teraz mówimy, ma być na start PKM. Oczywiście, że będziemy go w przyszłości zmieniać. Ale pasażerów musimy zdobyć, pokazać, że kolej jest i że jeździ. Jak liczba pasażerów zacznie rosnąć, to i rozkład będzie się zmieniać”. Ciekawi w jaki sposób wicemarszałek chce zdobyć pasażerów dla PKM, oferując przewozy raz na godzinę. Podana częstotliwość prędzej zniechęci mieszkańców i nie spodziewałbym się wielu chętnych, którzy będą czekać godzinę na przejazd PKM (tyle trwa jazda z Gdyni Wielkiego Kacka czy z Osowy do Gdańska Wrzeszcza autobusami z przesiadką na tramwaj lub SKM). Jest to propozycja całkowicie niekonkurencyjna, nie tylko z autobusami i tramwajami, ale także z wyborem pojazdu indywidualnego. Nowa linia kolejowa powinna ograniczyć ich liczbę, w tym przypadku jeśli zlikwidowane zostaną równoległe linia autobusowe, a taki jest plan gdańskiego ZTM, będzie całkowicie odwrotnie.

Postawić warto pytanie czy wydanie ponad 700 milionów złotych (znaczna ich część pochodzi ze środków unijnych) na linię, po której pociągi będą pojawiać się tak rzadko ma sens? PKM okazuje się drogą zabawką, a nie narzędziem do poprawy komunikacji. Sama spółka PKM S.A. Województwo pomorskie chętnie pobrało środki unijne, jednak zapomniało o tym, że linii kolejowej nie wystarczy zbudować – należy ją też utrzymać i zapewnić odpowiednie wykorzystanie. Z pustego torowiska pasażer nie skorzysta.

Brak perspektyw

Podana częstotliwość nie wróży dobrze przyszłości linii. Od pewnego czasu w trójmiejskich mediach pojawiają się informacje, że na wysokości stacji SKM Gdynia Wzgórze Św. Maksymiliana prywatny inwestor mógłby sfinansować peron dla pociągów kursujących z Gdańska przez górny taras. Przy zapowiedzianej częstotliwości 60 minut taka inwestycja prawdopodobnie będzie porzucona ze względu na małą opłacalność.

Projektowi nie wróży dobrze niechęć urzędników do połączenia torów PKM z torami SKM oraz brak zapowiedzi, co do elektryfikacji całego odcinka z Gdyni do Wrzeszcza.

Trójmiasto: komunikacja zbiorowa w tyle

Informacja idealnie wpisuje się w obraz trójmiejskiej komunikacji zbiorowej. Linia SKM łącząca prawie wszystkie miasta aglomeracji charakteryzuje się skomplikowaną strukturą własnościową, a samorządy nie kwapią się do zmiany tego stanu rzeczy. Charakterystyką trójmiejskiego transportu jest też podział na wielu organizatorów – podjęto próbę połączenia taryfy jednak jej owocem został jedynie wspólny bilet metropolitarny, dobowy lub miesięczny. Bilet ten ułatwia podróż po Trójmieście, jednak jest niezwykle drogi – jego miesięczny koszt to 220 zł (dla porównania porównywalny bilet miesięczny w większej Warszawie kosztuje 110 zł, w całej aglomeracji krakowskiej – 144 zł, wrocławskiej – 114 zł, a w dwukrotnie większej aglomeracji warszawskiej – 210 zł). A warto dodać, że PKM to kolejny przewoźnik w ofercie biletu metropolitarnego i nie wykluczona jest kolejna podwyżka cen.

Nie tylko brak powiązania biletowego utrudnia funkcjonowanie komunikacji. Trójmiasto charakteryzuje między innymi nikła liczba wydzielonych pasów dla autobusów lub ich niewłaściwe lokowanie. Inną wadą komunikacji jest dublowanie SKM przez linie autobusowe, trolejbusowe i tramwajowe oraz mała częstotliwość kursowania części linii, także w centrum aglomeracji.

Nowy Port

Wniosek: PKM nie przekona ludzi

Jeśli PKM „wystartuje” z częstotliwością podaną przez Urząd Marszałkowski, zniechęci to na stałe wielu pasażerów do kolei i transportu zbiorowego. Początkowo powinien być to produkt tani, dostępny i o wysokiej częstotliwości. W tym przypadku pasażerów zniechęci dodatkowo rozdzielenie taryfowe czy konieczność przesiadek. Wielu z nich zamiast pociągu co 60 minut, wybierze własny pojazd. Miejmy nadzieję, że założenia co do ilości kursów jeszcze się zmienią, bo nowa linia kolejowa może podzielić los trasy Gdańsk Główny – Gdańsk Nowy Port (na zdjęciu powyżej). Ta została zlikwidowana z uwagi na małą liczbę pasażerów, pomimo że prowadziła przez gęsto zamieszkane dzielnice.