Tramwaje mogą wrócić na ulice Nowego Jorku
Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio rozważa ponowne wprowadzenie do miasta tramwajów. Uliczne pojazdy szynowe nie jeżdżą tu od lat pięćdziesiątych.
O planach burmistrza demokraty dowiedzieliśmy się podczas jego przemowy w ubiegły czwartek. Wizja zakłada budowę linii w dzielnicach Brooklyn i Queens, na ich zachodnich wybrzeżach, które są słabo połączone siecią nowojorskiej kolei podziemnej. Dzięki temu połączeniu pasażerowie nie będą musieli podróżować przez Manhattan. Na 70% ze swojej około 25-kilometrowej trasy przebiegać ma po wydzielonym torowisku. Zakładany koszt projektu to 2,5 mld dolarów. Inwestycja ma być sfinansowana z zysków z podatków od inwestorów w zasięgu oddziaływania trasy, a budowana przez podmioty prywatne. Do roku 2019 trwać mają konsultacje i analizy dotyczące projektu, następnie rozpocząć mają się prace nad nim. Przewidywany termin zakończenia to rok 2024.
O upadku tramwajów w Stanach Zjednoczonych opowiada film dokumentalny „Wpuszczeni w Korek”. Uważa się, że związane jest to nie tylko ze zwiększeniem obecności taniego transportu samochodowego, ale także antytramwajową polityką transportową miast oraz niszczeniu systemów tramwajów od środka przez koncerny samochodowe i paliwowe, lecz tak zwany „spisek antytramwajowy” nie został jednak nigdy udowodniony. Bezpośrednio za wycofanie tramwajów w Nowym Jorku odpowiada postać Roberta Mosesa.
Nowy Jork jest jednym z amerykańskich miast, które nie przywróciły jeszcze transportu tramwajowego. Wiąże się to między innymi z decyzją burmistrza Bloomberga, który rządził miastem w poprzedniej kadencji. Do ulicznego transportu szynowego wróciło już kilkanaście miast w Stanach Zjednoczonych m.in. Portland, Atlanta, Denver i Dallas. Do otwarcia linii tramwajowej przymierza się także Waszyngton. Renesans tramwajowy odbywa się również w Europie Zachodniej – liczne inwestycje prowadzone są m.in. we Francji, Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii.