Rewitalizacja – dodatkowa oferta dla samorządów

O projekcie nowej, szykowanej przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju, ustawy rewitalizacyjnej debatowano w piątek w Gdańsku na Seminarium eksperckim pt. „Rewitalizacja obszarów zdegradowanych” zorganizowanym przez Instytut Metropolitalny. Przedstawiciel rządu konfrontował się z głosami prawników, architektów i inżynierów: ekspertów w dziedzinie rewitalizacji z całej Polski.

Projekt ustawy został już przyjęty przez Radę Ministrów i skierowany do konsultacji społecznych. Konsultacje – poza typową dlań formą składania pisemnych uwag dotyczących projektu – miały także postać dyskusji publicznych. Spotkanie zorganizowane w Gdańsku wpisywało się więc w szerszą dyskusję wokół nowej regulacji. Zostało podzielone na trzy panele, z których każdy dotyczył innego zagadnienia związanego z projektowaną ustawą. Pierwszy odnosił się do przewidywanych i postulowanych skutków prawnych uznania rewitalizacji za zadanie publiczne gminy, drugi identyfikacji obszarów zdegradowanych, a trzeci – konkretnych form prawnych rewitalizacji tych obszarów. Debaty w panelach poprzedziła prezentacja Dyrektora Departamentu Polityki Przestrzennej Ministerstwa – Rajmunda Rysia – który przedstawił węzłowe założenia nowej ustawy. – To, co padnie dziś na tej sali, może wciąż być uwzględnione w ostatecznym kształcie projektu – zachęcał dyskutantów. Wskazywał, że problem degradacji dotyczy dziś 20% obszarów zurbanizowanych i dotyka prawie 2,5 miliona mieszkańców. Nowa ustawa, będąca częścią szerszego Narodowego Planu Rewitalizacji – obejmującego także działania edukacyjne i informacyjne, ma być kompleksową odpowiedzią na tę sytuację.

Ryś podkreślał fakultatywność rewitalizacji. – Oferujemy nowe rozwiązania ustawowe, które dadzą nowe możliwości samorządom. Nie nakazujemy też wtłaczać obecnych czy planowanych działań rewitalizacyjnych w ramy tej ustawy. Ona ma stanowić pewną dodatkową ofertę – podkreślał. Jako cel nowej regulacji wymienił także umocnienie partycypacji społecznej i przeciwdziałanie gentryfikacji.

Wskazując nowe instytucje prawne, które mogą być wykorzystane w procesie rewitalizacji wyliczył gminny program rewitalizacji (dokument stanowiący podstawę uznania danego obszaru za obszar zdegradowany), specjalną strefę rewitalizacji (mającą umożliwić rewitalizację także obszarów nie będących własnością gminy), komitet rewitalizacji (organ doradczy składający się z mieszkańców) czy miejscowy plan rewitalizacji (specjalną postać miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, która ma zawierać dodatkowe treści służące celom rewitalizacji, np. możliwość nałożenia na obywateli pewnych obowiązków).

W czasie pierwszego panelu dyskutanci skupili się na skutkach wprowadzenia nowej ustawy w życie. – Nowe przepisy są fakultatywne dla gmin, ale obligatoryjne dla mieszkańców – rozpoczęła dr Katarzyna Małysa-Sulińska z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W podobnym tonie wypowiadała się prof. Maria Mendel z Uniwersytetu Gdańskiego. – Nowa ustawa może doprowadzić do relokacji całych środowisk społecznych – wskazywała, motywując swoje stanowisko brakiem ustawowych rozwiązań, które chroniłyby uboższych mieszkańców rewitalizowanych obszarów przed np. wzrostem czynszów już po odnowieniu dzielnicy. Dr Łukasz Pancewicz z Miejskiej Pracowni Urbanistycznej w Łodzi także podkreślał istotność elementu społecznego. – Partycypacja społeczna przy rewitalizacji nie może być traktowana jedynie jako wentyl bezpieczeństwa – podnosił. Dr Marek Nowak ze Stowarzyszenia Prawo do Miasta także podkreślał, że partycypacja mieszkańców jest kluczem do dobrej rewitalizacji. Podkreślał jednak, że Polacy nie ufają władzy i mogą patrzeć na najróżniejsze mechanizmy partycypacyjne podejrzliwie. – Podoba mi się idea komitetu rewitalizacji, który ma być wprowadzony ustawą. Obawiam się jednak niejasnych kryteriów naboru do tego organu, skoro jest on w rękach burmistrza czy wójta – konstatował. Kolejno głos zabrał Grzegorz Lechman z Referatu Rewitalizacji Urzędu Miejskiego w Gdańsku. – Bez pieniędzy rewitalizacji nie będzie – zaczął. Wyraził obawę, że cała ustawa może nigdy nie zostać zrealizowana, jeżeli skasuje ją minister finansów. Jako jej słabość wskazał też niektóre jej rozwiązania, jak chociażby możliwość wywłaszczenia niektórych obywateli z obszaru zdegradowanego. – Rewitalizacja nie może budzić strachu – kończył. W dyskusji będącej zwieńczeniem panelu szczególnie donośny okazał się głos prof. Tomasza Parteki z Politechniki Gdańskiej, który obawiał się, że ustawa wprowadza jedynie powielenie już istniejących rozwiązań i „niepotrzebnie mnoży byty”. Pośrednio zgodziła się z tym Małgorzata Chmiel z Rady Miasta Gdańska, która postulowała wykorzystanie istniejącej już instytucji planów miejscowych, w których można by wydzielać tereny pod rewitalizację, zamiast wprowadzania nowych rozwiązań. – Wpisanie do planu konkretnej funkcji terenu, byłoby wcześniejszym powiadomieniem przyszłych mieszkańców o tym, co będzie się działo z ich nieruchomością w przyszłości. Palny rewitalizacyjne to zaskakiwanie obywateli – mówiła.

W trakcie drugiego panelu próbowano określić przesłanki, na podstawie których należałoby identyfikować obszary zdegradowane. Rozpoczął prof. Daniel Załuski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie. Za kontrowersyjne uznał możliwość rewitalizowania także terenów wiejskich. – Czy to nie przeinacza idei rewitalizacji w ogóle? – zapytywał. Dalej wskazywał, że „działania rewitalizacyjne nie muszą obejmować działań przestrzennych, a skupić się jedynie na tych społecznych”, co także uznał za dyskusyjne. Za kolejny mankament ustawy uznał wykluczenie z rewitalizacji terenów poprzemysłowych. – Ideą tej ustawy miało być to, by dotyczyła jedynie miast. Tak było w uzasadnieniu założeń do niej – zgodził się z przedmówcą prof. Andrzej Kowalczyk z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodał, że obawia się, znając praktykę niektórych samorządów, że omawiana ustawa będzie służyć raczej rewitalizacji terenów wiejskich. Jeszcze bardziej krytyczny był dr Artur Kostarczyk z Uniwersytetu Gdańskiego, który proponował, by ustawa koncentrowała się na miastach tradycyjnych, historycznych oraz na centrach miast. – Spektrum projektu jest zbyt szerokie – wrażał ogólną myśl dyskutantów. Stanisław Dendewicz podkreślał jeszcze, że procesem rewitalizacji powinny być objęte całe miasta, a nie tylko ich fragmenty. Józef Gumienny z Górnośląskiej Agencji Przedsiębiorczości i Rozwoju wskazywał natomiast, że przy podziale środków na rewitalizację należy uwzględniać relację między miejscowościami. – Miasta, które dają pracę sypialniom także powinny korzystać ze środków przeznaczonych na odnowienie tych ostatnich – wskazywał. Głos zabrał także dr Tomasz Szulc z Politechniki Śląskiej, który przedstawił proces identyfikacji obszarów zdegradowanych w Gliwicach. Ukazało tak jak różne może być podejście do definicji obszaru zdegradowanego i jak różne mierniki mogą go wyznaczać. Panel zakończył Jan Frankowski z Uniwersytetu Gdańskiego, który ubolewał, że ustawa nie przewiduje żadnej procedury monitorowania procesu rewitalizacji i jego wpływu na dany obszar.

Ostatni, trzeci panel dyskusyjny, który koncentrował się na konkretnych instytucjach prawnych, które wprowadza projekt, otworzył prof. Piotr Lorens z Politechniki Gdańskiej. Jako największą wadę nowych przepisów podał brak „refleksji ustawowej na temat rozwiązań, które by mówiły, jak coś ma być zrobione.” – Brakuje pasa transmisyjnego między ideą, pomysłem, a rzeczywistą realizacją – ubolewał. Niemniej uchwalenie ustawy uznał za konieczność. Kolejno głos zabrała Hanna Grzeszczuk-Brendel z Politechniki Poznańskiej, która wyraziła wcześniej anonsowane obawy o „zbyt słabą ochronę mieszkańców na ternach rewitalizowanych.” – Dla wielu osób podwyżka czynszów po rewitalizacji może być zaporowa i zmusić do opuszczenia zajmowanego lokalu – tłumaczyła. Postulowała także bardziej elastyczne podejście do procesu odnowy nieruchomości, który powinien także przewidywać łączenie lokali lub dzielenie tych zbyt dużych. Dyskusję rozgrzała znowu Małgorzata Chmiel, podważając skuteczność rozwiązań ustawowych. – W przepisach jest mowa o środkach unijnych oraz własnych gminy. Te pierwsze mogą się wkrótce skończyć, a co do tych drugich, to należałoby uregulować, skąd gmina ma je wziąć – wskazała. – Zarzut braku zapewnienia środków na realizację ustawy jest zapewne słuszny – odpowiadał Ryś. – Patrzmy na tę ustawę jako na pierwszy krok ku lepszemu. Kompleksowej regulacji nie da się „przepchnąć” na dzień dzisiejszy – dodał. – Jeśli nie mamy możliwości uchwalenia ustawy kompleksowej, to zróbmy, co możemy, by uchwalono ustawę dobrą. To już będzie gigantyczny postęp – nawiązał do poprzedniej wypowiedzi prof. Lorens. Kolejne postulaty wymienił dr Przemysław Ciesiółka z Poznania. Wskazał, że wprowadzenie nowych organów jak komitet rewitalizacji nie powinien absolutnie zastępować już działających w miastach organów zajmujących się rewitalizacją. – Należałoby wykorzystać te istniejące jednostki i wykorzystać ich doświadczenia i praktyki – kończył. Katarzyna Olbińska z Uniwersytetu Łódzkiego podkreśliła jeszcze potrzebę monitorowania postępów rewitalizacji. – Nie wszystkie dyskusje, które odbywały się wokół ustawy, mogły się pochwalić taką jakością dyskutantów. Starałem się notować uwagi, mogą one znaleźć oddźwięk w działaniach ministerstwa. To był bardzo dobrze spędzony dzień – zakończył spotkanie Ryś. Spotkanie zakończył dr Jakub H. Szlachetko z Instytutu Metropolitalnego, który zapowiedział jednocześnie sporządzenie ogólnej ekspertyzy dotyczącą projektu ustawy, która składałaby się z wypowiedzi uczestników seminarium.

Źródło: Instytut Metropolitalny