Infrastruktura w przestrzeni – inaczej
Planujemy, projektujemy, robimy wizualizację i w efekcie naszej pracy mamy idyllę. Wszystko co zaprojektujemy jest wykorzystywane przez ludzi we wzorcowy sposób. Mamy kilku pieszych na naszym deptaku (ale nie za dużo, bo tłok jak na Piccadily Circus w godzinach porannego szczytu też nie wskazany), trzy markowe samochody są zaparkowane wzdłuż chodnika (nie możemy przecież pokazać sytuacji jak na ulicach Dhaki), jakiś pies pojawi się na ulicy (choć po wyglądzie chodnika czy trawnika nie da się tego poznać).
Elementów tych jest oczywiście mnóstwo, a wszystkie idealne. Ale czy jest się czemu dziwić? W końcu naszym zadaniem jest sprzedanie odbiorcy przestrzeni tak idealnej aby chciał on ją od nas kupić. Szkoda tylko, że realizacja często ma z tym obrazkiem niewiele wspólnego.
Jak widzicie, poruszam temat stary jak… modele 3D i wizualizacje projektów. Uczciwość w tym zakresie nie jest rzeczą łatwą, a wynika to przede wszystkim z dwóch rzeczy. Po pierwsze estetyka. Chcemy pokazać „ładny” świat. Ładny w rozumieniu wprost, czyli czysty, elegancki, markowy i najlepiej bogaty. Ale jest jeszcze jeden wymiar – ładny, który najczęściej kojarzy się z poprawnym wykorzystywaniem zaprojektowanych przez nas elementów. Stąd też próżno szukać źle zaparkowanych samochodów poza miejscami postojowymi, młodzieży siedzącej na oparciu ławki z butami na jej siedzisku czy innych tego typu elementów. I tu z estetyką zazębia się drugi element – odwaga do stosowania niestandardowych rozwiązań. Czy nasz odbiorca uzna za ładny taki obraz rzeczywistości, w którym wykorzystamy istniejącą infrastrukturę inaczej? Idźmy dalej. Czy uzna za ładne zupełnie nowe i może jeszcze nie dość znane wyposażenie? Celowo jednak nie podaję przykładu żadnej wizualizacji ponieważ nie chcę podejmować się sądów czy w danej przestrzeni przyjęte rozwiązanie jest właściwe czy też nie.
Do tych rozważań skłonił mnie spacer po ulicach Lizbony. Elementów, które nie były wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem było sporo. Chyba najbardziej rozbawił mnie obraz wiaty przystankowej z kompletnie pustą ławką, a za razem grupą ludzi chowających się w cieniu z drugiej strony wiaty. Uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem zastanawiać się czy takie wykorzystanie obiektu zakładał projektant. Założenie że ten przystanek miał wcześniej przygotowaną wizualizację może być bardzo ryzykowne. Jednak przykład ten miał mi pokazać zupełnie coś innego. Nie zmienię odbioru inwestorów, ale przeglądając projekty studenckie muszę podsycać u ludzi śmiałość w projektowaniu detali zupełnie inaczej. Musimy poszukiwać takich rozwiązań, które lepiej będą wpisywały się w potrzeby przyszłych użytkowników.
Po powrocie do Wrocławia, aż uśmiechnąłem się pod nosem gdy przypomniałem sobie przystanek koło dworca i jeszcze dość rzadkie belki będące alternatywą dla klasycznych ławek. I choć nie wiem czy jest to najlepsze rozwiązanie, to bardzo się cieszę, że powoli zaczynamy poszukiwać innych rozwiązań prostych elementów w przestrzeni.
Autorem tekstu jest Jan Kazak.